Wyrok NSA w sprawie numerów IP nie zmienia niczego
Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że nie tylko policja i sądy mogą domagać się od wydawców udostępnienia danych autorów wpisów na prowadzonych przez nich forach internetowych. Pytanie, co to zmienia dla wydawców oraz osób obrażanych? Śmiem twierdzić, że nic.
Obecnie, jeśli ktoś poczuje się obrażony wpisem na forum (obojętne czy dużego portalu, małej lokalnej stronki czy choćby najmniejszej strony firmowej na świecie), może próbować zwrócić się do właściciela tego forum (wydawcy) o udostępnienie danych osobowych autora wpisu. W idealnym świecie wydawca powinien popatrzeć wtedy na wpis i ocenić, czy faktycznie np. narusza dobra osobowe lub dobre imię poszkodowanego. Jeśli tak, powinien wyciągnąć odpowiednie dane z zapisów na forum i przekazać je poszkodowanemu, aby ten, mógł zrobić z hejterem porządek – np. podać go do sądu. Dodajmy jeszcze, że te idealne dane to powinien być nie tylko adres IP (czyli numer komputera w sieci Internet), ale i jego adres e-mail, prawdziwe imię i nazwisko, numer telefonu, a może i adres zamieszkania.
Tyle idealny świat.
Prawdopodobnie żaden wydawca na świecie nie posiada takich danych. Nawet takie portale jak Facebook nie żądają od nas podawania prawdziwego adresu zamieszkania, aby móc na nich cokolwiek publikować. Więc jakich danych można oczekiwać po administratorach for internetowych na których każdy anonimowo może komentować do woli i pisać co ślina przyniesie na język? Wyłącznie adresu IP, bo cała reszta (nick, imię i nazwisko, adres e-mail) może być, i zwykle jest, zmyślona.
Prawdopodobnie też stąd wzięło się ogólne przekonanie, że w przypadku, gdy ktoś kogoś obraża na forum, trzeba koniecznie zdobyć numer IP. Stąd też wydawcy są zasypywani takimi żądaniami od poszkodowanych i z reguły odmawiają ich wykonania. Odmawiają, ponieważ większość pracujących dla nich prawników doszła do wniosku (nieistotne, słusznie, czy nie), że nie mają obowiązku przekazywania tych danych osobom prywatnym i firmom, a jedynie sądom, prokuratorom, policji, itp.
Tymczasem niektórzy poszkodowani, tak jak pisze Rzeczpospolita, nie dają za wygraną i pozywają w sądzie wydawców, którzy nie chcą im wydać numerów IP. Tak zrobiła spółka Promedica24, kiedy Agora SA odmówiła jej wydania adresów e-mailowych i numerów IP autorów wpisów na forum gazeta.pl. Według Promedica24 ci autorzy naruszyli dobre imię i renomę firmy.
Promedica24 miała do tego prawo. Każdy ma prawo domagać się nawet bezsensownych rzeczy. Nie dali więc za wygraną, poszli do sądu i dzisiaj NSA przyznał im rację – dostaną upragnione adresy IP!
Czyżby nastał idealny świat? Nic bardziej mylnego!
Co teraz zrobi spółka Promedica24, i każda inna poszkodowana osoba lub firma, z tymi adresami IP? Co Ty drogi Internauto zrobiłbyś z takim np. adresem 83.31.71.181? Za pomocą dostępnych w sieci narzędzi możesz sprawdzić, że jest to adres używany przez abonenta usługi Neostrada. Ale powiedz drogi Internauto, jak sprawdzisz adres zamieszkania tego użytkownika? Jak ustalisz jego dane osobowe, żeby choćby podać tego hejtera do sądu? Jakieś pomysły? Może poprosisz o takie dane u operatora telekomunikacyjnego zarządzającego usługą Neostrada? Naprawdę? Jeśli spróbujesz o to poprosić na infolinii to nagraj rozmowę – pośmiejemy się później trochę 😉
Takie rzeczy mogą w tym kraju legalnie ustalić tylko odpowiednie służby, np. policja na prośbę prokuratora lub sądu. Tylko tamtejsi specjaliści mogą dotrzeć do fizycznych osób i tylko na ich żądanie operatorzy telekomunikacyjni ujawnią, kto krył się za danym numerem IP.
Dla nich numer IP otwiera możliwość dotarcia do sprawców przestępstw, dla Ciebie drogi Internauto to tylko ciąg cyfr i kropek.
Nie trać czasu. Idź od razu do sądu lub na policję
Zamiast bawić się w detektywa, lepiej od razu, w uzasadnionych przypadkach, wytoczyć sprawę sądową lub zgłosić popełnienie przestępstwa na policji. Jeśli dana firma czuje się obrażona na forum internetowym, niech jej prawnicy, zamiast walczyć z wiatrakami zrobią listę postów, które ich zdaniem naruszają prawo. Tę listę nich dołączą do pozwu prosząc sąd o pomoc w namierzeniu sprawców. Sąd, za pomocą policji lub innych służb, jeśli uzna to za stosowne, zajmie się tym skuteczniej niż ktokolwiek z nas.
A jeśli na forum internetowym ktoś napisał, że jutro po południu dokona zamachu na znanego piosenkarza X, albo na Ciebie? Przecież również wystarczy zawiadomić o tym policję. Nie potrzebujesz do tego numeru IP. Wystarczy, że podasz im datę i godzinę publikacji takiego wpisu, jego adres internetowy – oni już z tym powinni umieć zrobić porządek. W każdym razie, teoretycznie, są najbardziej wykwalifikowani do tego, aby to zrobić.
Wyrok NSA nie zmienia nic
Wyroki w tym kraju nie stanowią prawa. Nie ma też u nas instytucji precedensu prawnego. Jest jedynie obyczaj – sądy niższych instacji mogą wziąć pod uwagę, choć nie muszą, że NSA wydał w podobnej sprawie taki wyrok. Wciąż jednak nie zmienia to niczego dla obrażonego na forum internetowym Kowalskiego lub dużej firmy. W jednym i drugim przypadku czeka ich batalia sądowa o to, aby uzyskać adresy IP, z którymi i tak nie mogą nic konkretnego zrobić poza… przekazaniem ich w kolejnym pozwie sądowi.
To tak, jakby walczyć przed sądem o przekazanie odcisków palców złodzieja naszego roweru po to, aby te odciski (po których nie jesteśmy w stanie określić jego nazwiska lub adresu – może to zrobić policja) przekazać sądowi po to, aby on w końcu ukarał sprawcę. Absurd, prawda?
Zdjęcie: Torkild Retvedt.