Historia JBM, czyli jak nie dobierać zdjęć do swoich projektów
Ilustracje artykułów, newsów czy wpisów na blogu są na wagę złota. Jeśli są dobrze dobrane, przyciągają czytelników i promują materiał. Jeśli ich doboru nie przemyśleliśmy, strzelamy sobie w kolano i stajemy się pośmiewiskiem internetu.
Pewna olsztynska uczelnia zamieszcza takie oto ogłoszenie.
Źródło zdjęcia: https://www.owsiiz.edu.pl/articles.php5?id=281.
No i w ciągu kilku chwil w internecie robi się wokół tego prawdziwa burza. Dlaczego? Ponieważ to ogłoszenie zawiera zdjecie pewnej słynnej w polskim internecie pani, zwanej „Panią Junior Brand Manager”.
Wszystko zaczęło się od tego, że niemal rok temu ta sama fotografia pojawiła się w ogłoszeniu o pracę na takim właśnie stanowisku: Junior Brand Manager. No, a ponieważ pani modelka sferę juniorską opuściła na oko dobrych kilka lat temu, internauci nie zostawili na tym suchej nitki.
Na autorów tego ogłoszenia posypały się wielkie gromy i kpiny. Zostali wyśmiani na czym świat stoi za brak wyczucia, bezmyślne korzystanie ze zdjęć stock’owych, sztampowe podejście do tematu. A ponieważ internet uwielbia żywić się takimi sytuacjami powstały nawet funpage na Facebook’u na ten temat (https://www.facebook.com/JuniorBrandManager, blisko 26 tys. fanów) i blogi (https://juniorbrandmanager.blogspot.com/).
Memy z panią JBM
Jakby tego było mało, w internecie zaroiło się od memów związanych z tym słynnym zdjeciem.
Wszystkie memy pochodzą z bloga juniorbrandmanager.blogspot.com. Opublikowane za zgodą autorów.
Zdjęcia ze stock’ów – zawsze trzeba uważać
Czasami trudno się ustrzec przed takimi wpadkami. Nikt przecież nie śledzi wszystkiego co się w internecie dzieje. Ale w tej sytuacji trudno nie zaorientować się, że zdjecie jest po pierwsze raczej spalone, po drugie (i to jest tutaj najważniejsze) raczej nieodpowiednie do reklamy tej olsztyńskiej uczelni.
A na stock’owe zdjęcia muszą wszyscy – bez wyjątku. Nie tylko kupujący takie foty za pięć dolarów od sztuki, ale i sprzedający do stock’ów swój wizerunek modele i modelki. Boleśnie przekonała się o tym Natalia Siwiec, która zobaczyła (i pewnie się zdziwiła) swoje foty na reklamie pewnego kosmetyku.
Problem w tym, że producent tego kremu nie złamał ani grama przepisu prawa i nie naruszył żadnej licencji. Po prostu kupił zdjęcie słynnej po Euro 2012 Natalii Siwiec na stock’u i wykorzystał je zgodnie z regulaminem.
A Wy potrzebujecie takiej foty do reklamy czegokolwiek? Proszę bardzo https://photodune.net/item/breast-cancer-concept-naked-young-lady-covering-her-breast/644637. Za jedyne pięć dolców modelka że ho ho!