10 najczęstszych błędów polskich stron firmowych (cz. 1)
Sztampa polskich stron firmowych przeraża. „O nas”, „Historia firmy” i „Osiągnięcia” dominują wśród kategorii. Do tego jeszcze obowiązkowe zdjęcie prezesa i numer konta w banku. Komu to potrzebne?
Dzisiaj na celownik bierzemy strony internetowe polskich firm. Dlaczego? Bo trudno znaleźć drugą taką kategorię stron polskiego internetu, która przedstawiałaby się tak koszmarnie źle. Nawet najgorsze blogaski z kotkami to nic w porównaniu z niektórymi witrynami polskich firm.
Te strony to zwykle sztampowe potworki, wykonane kilka lat temu i zupełnie od tamtego czasu nieaktualizowane. Zawierają wszystko to, czego nie powinny zawierać, a nie posiadają choćby jednej dziesiątej tego, co powinny. Jednym słowem: koszmar.
Koszmar internautów, bo muszą to oglądać. Ale przede wszystkim to koszmar właścicieli firm, którzy najczęściej nie zdają sobie sprawy, jak dużo tracą utrzymując takie witryny pod swoją marką. Od większości z nich słyszymy:
„Tak, mamy stronę internetową. Ale to nie była trafiona inwestycja, bo to zupełnie nic nie daje.”
Z jednej strony mają rację, bo ich obecne witryny www naprawdę nic dobrego nie przynoszą. Zwłaszcza, że najczęściej zapłacili za nie przed laty krocie, a za każdą zmianę czegokolwiek firmy, które wykonały takie zlecenia, żądają dzisiaj gór złota (przeczytaj dlaczego nie warto pchać się w zamknięte, firmowe CMS-y).
Zwykle taka strona jest do wyrzucenia i zaprojektowania na nowo. Jednak czasem, jak to w życiu, wystarczy drobny lifting żeby choć trochę zbliżyć się do normalności. Pokazujemy więc najczęstsze błędy, jakie można na stronach firmowych znaleźć oraz od razu piszemy o rozwiązaniach. Są to zwykle proste, wręcz banalne rady. Aż dziw bierze, że w większości przypadków nikt ich do tej pory nie wprowadził w życie.
1. Strony powitalne.
Czyli wszelkie „intra” i „witacze”. Zrobione zwykle we flashu (o nim piszemy też w punkcie…). Mają pokazać internautom megazajefajną animację bombowego loga Twojej firmy. Czasem ta animacja jest tak bardzo super, że nawet nie da się wyłączyć.
I to wszystko pomimo głosu specjalistów, którzy od lat grzmią, że każda strona powitalna odstraszy 90% odwiedzających.
No dobrze, wyłożymy to tak, żeby nie było wątpliwości o co chodzi. Wyobraź sobie, że masz sklep z jabłkami. Na jego drzwiach zamieściłeś piękny ekran na którym wyświetlasz film o sadownikach i odmianach jabłoni. Dopiero po obejrzeniu filmu wpuszczasz do sklepu każdego klienta. Rozumiesz już, że większość z nich pójdzie kupić jabłka do Twojej konkurencji, która nie znęca się nad swoimi klientami? A Tobie nie zostanie nawet czapka gruszek.
Rozwiązanie. Krótko i treściwie: wywal stronę powitalną.
2. Brak języka korzyści.
O czyich korzyściach myślisz robiąc na stronie internetowej działy takie jak te poniższe?
- „O nas”
- „Historia naszej firmy”
- „Nasza misja”
- „Nasz zarząd”
- „Nasz numer konta bankowego”
Naprawdę wydaje Ci się, że ludzie będą zadowoleni z tego, że większość miejsca na witrynie poświęciłeś opisom zarządu (którego klienci nigdy nie spotkają, nie obchodzi ich to), prezesa (podobnie), historii Twojej firmy? Jeśli już ktoś zawitał na Twoją stronę firmową, to doceń to i nie każ mu zachwycać się czymś, czym prawdopodobnie nigdy się nie zachwyci. Pokaż mu zamiast tego rzeczy, które będą przydatne, rozwiążą jego problemy, poprawią mu humor.
3. Zdjęcie prezesa.
„Prezes jest na tyle ważny, że nie może go zabraknąć na stronie internetowej” – wiemy, wiemy, w firmie często trudno się sprzeciwić takiemu postawieniu sprawy. Nie mamy zamiaru kwestionować pozycji szanownego prezesa. Jest najważniejszy i już. Ale czy to powód, aby pchać go na stronę internetową? Prawda jest taka, że zamieszczone tam jego biogram i zdjęcie nie służą niczemu. No, może poza zaspokojeniem próżności u niektórych prezesów lub wykorzystaniem tej sytuacji do podlizania się przez niektórych podwładnych.
Tak czy siak, internauta (Twój klient!) nic z tego nie ma. On wszedł na Twoją stronę internetową, aby kupić cegłę, rybkę akwariową lub poczytać, co napisałeś na temat obsługi najnowszego modelu produkowanego przez Ciebie spadochronu. Nie było jego celem zapoznanie się z sylwetką prezesa. Gdyby tak było, wszedłby na inną stronę.
Rozwiązanie. Jeśli ktoś w firmie, sam prezes albo zabiegający o jego względy „specjalista od stron internetowych”, będzie się upierał przy tym, aby poświęcać mu zbyt wiele miejsca, załóżcie prezesowi konto w jednym z serwisów profesjonalistów (np. www.linkedin.com lub www.goldenline.pl). Stwórz tam (a najlepiej pokaż jak samodzielnie może sobie to zrobić) porządny życiorys naszego bohatera, dodaj wszystkie jego osiągnięcia, skojarz go z innymi ludźmi w branży. Do takiego profilu linkedin.com lub goldenline.pl odeślij też z minimalnej wersji wizytówki szefa firmy na Waszej stronie.
Uwierz nam, takie rozwiązanie naprawdę zadziała. Na Waszej stronie nie będzie nudnych laurek „ku czci”, a za to w serwisie profesjonalistów powstanie bardzo kompetentny profil Twojego szefa powiązany z innymi ludźmi z branży. To ma szanse działać – w przeciwieństwie do laurki na stronie firmowej – czyli zaowocować świetnymi kontaktami biznesowymi. Skorzysta na tym Twój szef oraz Wasza strona.
4. Brak wersji mobilnej.
Jeszcze nie tak dawno w przypadku stron internetowych zwracano uwagę przede wszystkim na to, aby poprawnie wyświetlały się na większości obecnie używanych przeglądarek i komputerów. Teraz, niestety, jest nieco trudniej. Z internetu korzystamy już nie tylko z różnej wielkości komputerów i laptopów, ale i ze smartfonów, telefonów, tabletów, netbooków, konsoli do gier, czytników ebooków. Każde z tych urządzeń ma inny ekran i na każdym z nich ta sama strona internetowa powinna wyglądać trochę inaczej.
By to zrozumieć wejdź na stronę www.responsinator.com i wpisz tam adres Twojej witryny internetowej. Możesz od razu sprawdzić jak wygląda na smartfonie, netbooku, tablecie, itp.
No i o ile na firmowym komputerze czy domowym laptopie wszystko było ok, to już na tablecie czy smartfonie ekran może być zbyt mały do wyświetlenia Twojej strony. Tymczasem z miesiąca na miesiąc coraz więcej osób przegląda internet właśnie za pomocą takich przenośnych urządzeń.
Pomyśl, że to Twoi klienci, że być może chcieli wydać jakieś pieniądze u Ciebie. Ale tego nie zrobili z jednego, prostego powodu – nie przewidziałeś, że będą chcieli dać Ci zarobić za pomocą telefonu, a nie, jak dotąd, przez stacjonarny komputer z dużym monitorem.
Rozwiązanie. Jak najszybciej zamów wersję mobilną Twojej strony internetowej. Zadbaj o to, aby została przygotowana dla najważniejszych urządzeń na ryku (smartfon, tablet, komórka). I przestań się oszukiwać, że można tego uniknąć. Nie można. Im szybciej zainwestujesz w wersję mobilną, tym mniej klientów stracisz.
5. Muzyka w tle.
Mieliśmy o tym nie pisać, bo już chyba każdy wie, że nie należy katować swoich gości muzyką na stronie internetowej. Ale wciąż takie strony w sieci istnieją! Jeżeli jesteś ich właścicielem zrozum – nie dość, że puszczanie na witrynie www bez uprzedzenia muzyki jest bardzo denerwujące, to w dodatku jest to w bardzo złym tonie.
Wyjątkiem są oczywiście strony zespołów muzycznych, firm dźwiękowych, itp. Ale i tam muzyka powinna być domyślnie wyłączona, tak, aby każdy, kto chce, mógł ją sobie włączyć samodzielnie.
Rozwiązanie. Litości! Wyłącz to!
Czytaj drugą część zestawienia 10 największych błędów polskich firm w internecie.
Źródło zdjęcia: https://www.flickr.com/photos/cornelluniversitylibrary/4096127652/sizes/l/in/photostream/. Licencja Common Rights.